Planując wakacje 2019 Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zlecił Inspekcji Handlowej kontrolę placówek, w któych można kupić posiłek. Chodziło między innymi o bary na stacjach benzynowych czy restauracje dworocowe. Dobór miejsc kontroli wynikał z dużego zainteresowania takimi miejscami w trakcie podróży wakacyjnych.
Inspektorzy skontrolowali 169 miejsc, a w 87 % z nich wykryli przeróżne nieprawidłowości. Najmniejsze to błędy w oznakowaniu produktów, a najpoważniejsze to oszukiwanie na rzeczywiście podawanym rodzaju ryb, mięsa i innych produktów.
Łącznie sprawdzonoi 4975 partii produktów, a zastrzeżenia zostały zgłoszone d0 2180 partii. Najczęsciej produkty są błędnie oznakowane – 1991 partii. Zakwestionowano też aż 17 % dań lub napojów z 240 próbek, które trafiły do laboratoriów.
Czym nas się karmi zdaniem kontrolerów?
- produktami o zmienionych składnikach. Dla przykładu jagnięcina jest z wołowiny, wieprzowiny lub drobiu, a dorsz mintajem, zaś klasyczny oscypek zwykłą roladą ustrzycką.
- wydawanie posiłków o zaniżonej gramaturze, bywa, że sprzedawca waży rybę z tacką, więc klient otrzymuje nawet 140 g mniejszą porcję drogiej wszak soli.
- marketingowymi kłamstwami. Zarówno nazwy, jak i dodatkowe „certyfikaty” sugerują, że jemy naturalne pożywienie, gdy w rzeczywistości dania pełne są błonnika grochowego lub są przygotowywane z gotowych paczek, albo zastępowane tanim serem solankowym w przypadku sera Feta.
- Alergenami i dziwacznymi skłądnikami, których nie podaje się w karcie.
- Przeterminowanymi składnikami lub obróbką w zanieczyszczonym tłuszczu.
- Produktami przechowywanymi nieprawidłowo w niesprawnych lodówkach.
- Niekompletnymi informacjami o cenach dań.
Warto dodać, że producentom grożą kary za nierzetelność w składzie potraw i wprowadzanie w błąd konsumentów. Może to być mandat do 1 tys. zł lub do 10 proc. przychodu z poprzedniego roku.
Zeszłoroczna kontrola skończyła się karami na kwotę 101000 zł. W wielu przypadkach sprawy są rozwojowe.