Ustąpienie pierwszeństwa pieszemu wchodzącemu na przejście jest ważną zmianą, która wchodzi w życie od najbliższego wtorku. Niestety, przepis ten jest zdecydowanie niejasny i nieprecyzyjny. Przede wszystkim nie określa, czym jest wchodzenie na przejście.
Które wchodzenie na przejście należy uznać za istotne dla kierowcy? Czy gdy pieszy wchodzi od lewej na jezdnię, która ma na środku wysepkę, czy może gdy idzie w osi przejścia i zbliży się na odległość 89 cm? Wątpliwości może być bardzo wiele.
Niejednoznaczność jest istotna również na przejściach w centrach miast, na których nie ustanowiono sygnalizacji świetlnej. Ogromny ruch pieszych, którzy nawet teraz, gdy pierwszeństwa nie mają, wymuszają pierwszeństwo, może skutecznie zablokować ruch na ulicy, bo każda próba przejechania będzie traktowana przez stojący po drugiej stronie patrol drogówki jako wykroczenie.
Mimo, że szefowie policji nigdy nie przyznają się do tego, że w budżecie państwa określony jest poziom wpływów z mandatów, prawdą jest to, że politykę wpływów uzasadnia się dbałością o stan bezpieczeństwa niechronionych uczestników ruchu drogowego. W imię tego bezpieczeństwa posypią się liczne mandaty. Nie nastąpi, niestety obawiam się tego, korekta organizacji ruchu, która pozwoli na zrównanie praw różnych użytkowników ruchu. Ja mam zamiar omijać w okresie letnim przejścia dla pieszych w rejonie dużego ruchu turystycznego. Szkoda czasu, szkoda narażać się na mandat związany z niejednoznacznym przepisem.