Gdyby przedstawiciele prokuratury oskarżający w procesie, w którym bronię wraz z kilku kolegami wpadli na pomysł przesłania wiadomości o tym, że prokurator referent sprawy złamał nogę w trakcie weekendu, nie musielibyśmy pokonywać kilkuset kilometrów by na czas stawić się na sali sądowej.
Oczekiwanie odrobiny szacunku do nas nie jest czymś nienormalnym.
W moim przypadku godzina rozpoczęcia pracy sądu w Łodzi przypadła, gdy byłam jeszcze o 200 km od Łodzi. Niestety telefoniczna informacja dotarła do sądu dopiero około 9, gdy sprawa rozpoczynała się o 9:30.