Jako #adwokat niejednokrotnie stykam się ze sprawami, w których zakłady ubezpieczeń zaniżają odszkodowania stosując metody inne niż przewidziane w umowie, bądź na podstawie pobieżnych oględzin robią wyceny niezbyt rzetelne, bo bez dokładnych oględzin osoby z wiedzą w zakresie technicznym, pewnych rzeczy ustalić się nie da.
Przerzucanie na poszkodowanego odpowiedzialności za prawidłowe i wyczerpujące opisanie szkody wydaje się być niedopuszczalne, a tłumaczenie takiej metody działania pandemią jest dobre, gdy mowa o zadrapaniu parkingowym, ale nie w przypadku dużego uderzenia w zderzak, który z racji pewnego zakresu elastyczności może wrócić do pozycji wyjściowej, ale jednak narobi sporo zamieszania w strukturach wewnętrznych pojazdu.
Na szczęście sprawą zajmują się kolejne media, więc jest nadzieja, że wiedza o tym, że należy domagać się profesjonalnych oględzin dojdzie do każdego.
Co ciekawe, a wiem to od jednego z moich klientów, który naprawia auta i też cierpi w związku z zaniżaniem kosztorysów, zdarzeń likwidowanych jest w czasie pandemii mniej, więc ubezpieczyciele nie ponoszą dodatkowych kosztów w skali uzasadniającej takie działanie.