Z relacji mediów wynika, że jeden z reporterów przyłączył się do patrolu drogówki by obserować jej działanie.
Pierwsza interwencja patrolu miała miejsce, gdy mężczyzna przeszedł przez przejście dla pieszych ignorując czerwone świetło. Co gorsza, rozmawiał w tym czasie przez telefon, więc był nieobecny na jezdni w sensie mentalnym.
Policjanci wycenili to wykroczenie na dwieście złotych.
Chwilę później patrol interweniował, gdy rowerzystka przejechała przez przejście, zamiast przeprowadzić przez nie rower z racji braku śluzy dla rowerów. Być może była ładna, więc skończyło się pouczeniem.
Jako #adwokat zastanawiam się nad skalą stosowanych środków dyscyplinujących.
Wjazd na przejście kosztuje kierowcę kilka razy więcej. Jazda po chodniku, bo do tego można przyrównać wyłączone z ruchu rowerów przejście dla pieszych, również.
Dlaczego niechronieni uczestnicy ruchu są chronieni? Dlaczego w postępowaniu mandatowym dochodzi do niesprawiedliwości i nierównego traktowania wykroczeń?